sobota, 23 kwietnia 2011

piątek, 22 kwietnia 2011

22 kwietnia

Piękną mamy wiosnę! Ze zdziwieniem odkryłam, że w Krakowie jest o wiele bardziej zielono niż w Warszawie. Jest przepięknie! Bardzo obawiałam się, jak nasz Robin zniesie podróż i mieszkanie z dorosłą już Funią - sunią mojej mamy. Ale, na szczęście wszystkie obawy rozwiały się już w pociągu: piesek był spokojny, drzemał. Największym zaskoczeniem jest jednak to, że już nie drży i nie boi się spacerów tylko biega jak opętany i w końcu zrozumiał, że pewne sprawy załatwia się tylko na zewnątrz :)))



 Wiosna na krakowskich Bielanach:





 Wczoraj byliśmy w Rynku. Jest tam, jak co roku, wielki kiermasz świąteczny. Dużo rękodzieła, pięknej polskiej porcelany i drewnianych pisanek w bajecznych kolorach. Temperatura sprzyja też jedzeniu lodów. Pistacjowe - moje ulubione!



  Pozdrawiam cieplutko,
Wełna

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

18 kwietnia

W miniony weekend ja, Olga i Krzyś robiliśmy kartki świateczne. To już nasza domowa tradycja, choć w tym roku nieco opóźniona. Mam nadzieję, że kartki dotrą do adresatów przed Wielkanocą. Dzieci wykazały się dużą inwencją twórczą, choć Krzysiek szybko się zniechęcił - wolał malować farbami.
Zaraz pędzę na pocztę, ale najpierw pokażę :)








Ta kartka poniżej jest wykonana w całości przez Olgę :)




Pozdrawiam cieplutko,
Wełna

niedziela, 17 kwietnia 2011

17 kwienia c.d.

Zapomniałam się pochwalić nowym członkim naszej rodziny! Oto Robin Rubin Robinson ;) Cavalier King Charles Spaniel. Jest z nami już prawie dwa miesiące, a sam Robin ma niespełna pół roku. Jest kochanym, słodkim pieskiem. Narazie pochłaniam książki o wychowywaniu takich ancymonów i  czuję się coraz mniej pewna swoich treserskich umiejętności ;\ ale i tak jest fajnie :D




17 kwienia 2011

Witam serdecznie.
Minęło trochę czasu od mojego ostatniego wpisu. Wiele ważnych i niekoniecznie miłych rzeczy wydarzyło się w moim życiu, ale nie będę o nich pisać - szkoda dobrego humoru ;)
Teraz mam jednak sporo czasu, spokój i głowę pękającą od pomysłów. Ostatnio odezwał się do mnie dawno niewidziany kolega, entuzjasta hand made. Przyznał się nawet do tego, że próbował filcowania ;)
Specjalnie na zmówienie kolegi powstały dwa anioły. Ten pierwszy jest spokojnym, opiekuńczym Aniołem Stróżem, drugi, taki trochę rasta, dla fanki takich klimatów będącej przy nadziei.
Tym razem dałam sobie spokój z wszywaniem metek: zrobiłam słodki tagi i złotą nitką przytwierdziłam do sukienek.







Pozdrowienia dla Arka - dziękuję za miłe słowa;)